sobota, 20 sierpnia 2011

She's a shiny piece of leather

Letni powrót w skórzanym wydaniu.

Coś podkusiło De, żeby się na lookbooka pchać. Wykonała więc trzyokienny kolaż, podrasowała romantyczną barwą i się cieszy. Nie wiem, jak do końca działa to hipsterstwo, ale po kliknięciu "save changes" na lookbooku po wykonaniu serii uciążliwych opisików, których i tak nikt nie czyta, nagle wszystko zniknęło. Pojawiła się za to wesoła stronka startowa "What are you wearing today?". Trochę mnie to zdziwiło. Mam tylko nadzieję, że małe, glasookie nerdy zastanawiają się w tym momencie ciężko, czy się nadaję, czy nie. I jak już zdecydują, to mi coś wyskoczy. Np., że zapostowałam looka, że się tak nieładnie wyrażę.



Czarna, jedwabna bluzka z szafy przodków, podobnie jak zakopiańska, skórzana torebka. Ciemnoniebieskie szorty firmy niewiadomej, wygrzebane w ciuchach i przerobione na miarę. Skórkowe sandałki na koturnach zakupione w pewnym zacnym sklepie. Pasek niestety nie skórzany, ale za to z Zary - to chyba jakaś nobilitacja. Awiatorki okazyjne z House'a.



Co do jedwabnej bluzki, to jest to żałobny zapas mojej mamy. Kiedyś kupiła ją z myślą o tym, że może kiedyś w lecie zdarzy się jakiś pogrzeb, i zakup będzie jak znalazł. Pogrzeb się nie zdarzył, ale za to córka tak. I córka przechwyciła.

Co do torebki, to ją uwielbiam. Babcia kiedyś kupiła w Zakopcu dwie: tą małą dla mojej mamy i dużą dla siebie. Słysząc taką rzecz, De się oczka zaświeciły, no bo gdzie trzymasz tą dużą, babciu?
- Eee, tam, już dawno gdzieś wydałam. Miałam też taką inną, jaka elegancka była, taka duża, porządna, chyba bułgarska. I mi ją kiedyś ukradli. Kolega z pracy miał zapaść, my się rzuciliśmy, tu, żeby pomagać, ratować... A tu asystent zawołanego doktora ciach moją torbę! Do swojej teczki. Taka świetna torba. Pieniędzy dużo tam nie miałam, dowód przez okno wyrzucił i mi znaleźli, ale za to miałam w środku taki krzyżyk złoty, z łańcuszkiem, no i przepadło... Zawiadomiłam policję, od razu, złapaliby go, bo tą karetką jeszcze jeździł, mogliby go złapać, ale wiesz, jak to wtedy było... Jakoś siedemdziesiąty dziewiąty to był? Po trzech dniach zaczynali dopiero rozpatrywać wnioski, a to trzeba było łapać go natychmiast. Dostałabym tę torbę z powrotem. A tu guzik - opowiedziała mi babcia.

I guzik z retro skarbów po przodkach.